Smektała na weekend 71
Joe Cocker, wokalista draśnięty geniuszem, nieprzemijająca gwiazda światowych scen, taki światowy Czesław Niemen
Na wrocławskim Rynku rozbierają właśnie sylwestrową scenę. Odkurzani na takie okazje old boye (Kozidrak, Drupi, Perfekt, Modern Talking) wyjechali już z naszego miasta szukając kolejnej szansy na dorobienie do emerytury. To normalka, bowiem w roku 2015 świat – niestety – nie będzie lepszy. Francuscy naukowcy twierdzą, że w 2050 zabraknie w oceanach dzikich ryb, będą tylko te hodowlane. Za dwa lata Jamesa Bonda, słynnego Agenta 007, ma zagrać czarnoskóry aktor, Idris Elba, znany z takich filmów jak”Thor” czy „Prometeusz”.
A będzie to dla niektórych większa sensacja niż posada prezydenta USA, Baracka Obamy. A nawet większa niż czarnoskóry w przyszłości zawiadowca Stolicy Piotrowej. Boże!
Lata 60. – Pierwsze kapitalistyczne produkty fonograficzne – Płyta pocztówkowa
A gdy dodam, że (słyszałem to w maglu przy ulicy Jeleniogórskiej) Ricardo Czarnecki, największe nieszczęście III Rzeczpospolitej – tak go zawsze zapowiadam publicznie – po nieudanych dla PiS wyborach prezydenckich, bez obciachu, obali swojego partyjnego guru, Jarosława Kaczyńskiego – widzę, że zbliża się Kometa Destrukcji, po prostu pomorek. Cała nadzieja w publicznej telewizji, która w ramach misji rozsądnie wyjaśni nam, milionom maluczkich, te trudne dla umysłu zjawiska. Już to nawet czyni. Gdy kilka dni temu, po przegranej walce z rakiem, odszedł od nas (24 grudnia, miał 62 lata) wybitny reżyser Krzysztof Krauze, TVP niemal natychmiast, właśnie w poczuciu misji, zaprezentuje nam jego największe filmy (Gry uliczne, Dług, Mój Nikifor, Papusza). Społecznie ważny film Plac Zbawiciela już mogliśmy sobie przypomnieć w tych dniach. To budzi szacunek.
Lata 70. – Dalsze rozwinięcie kapitalistycznej fonografii – płyty wytłaczane ze specjalnego granulatu do wtryskarek
Gdy zaś nieco wcześniej, 22 grudnia, opuścił nas Joe Cocker (70 lat), Człowiek Który Śpiewał Przy Pomocy Rąk, TVP II już cztery dni później wyemitowała bardzo dobrze (wysoka jakość) nagrany koncert „Cocker It Un Live 2013” . I na tym także polega owa misja. Moja osobista misja towarzyszenia twórczości Joe Cockera zaczęła się w roku 1970. Wówczas to cover piosenki Beatlesów „With a Little Help from My Friends” wprawiał nas, małomiasteczkowych zgorzeleckich ćwierć hippisów, w euforię. Aby upodobnić się do idola, w sklepach PSS (powiatowa Spółdzielnia Spożywców) kupowaliśmy bawełniane białe t-shirty. Związywaliśmy je sznurkiem w bawełniany tłumok i moczyliśmy w tekstylnej farbie. Po zdjęciu sznurka i wysuszeniu mieliśmy „obiekt” podobny t-shirt w jakim Joe Cocker śpiewał na słynnym, historycznym festiwalu w Woodstock.
Lata 70. – sprzęt, który ustawił socjalistyczny show biznes – radio-adapter o nazwie Trubadur
Na przełomie lat 60/70 piosenki Cockera można w Polsce było kupić na płytach pocztówkowych. Były wydawane bez licencji bez copyrightu, bez opłat ZAiKS.
We Wrocławiu można je było kupić w Rynku, w sklepiku obok dzisiejszej restauracji PRL (naprzeciw KMPiK). Nielegalny „producent” nabywał w kioskach „Ruch” kolorowe pocztówki po 1 złoty sztuka. Na specjalnej folii nagrywał piosenki Beatlesów, Joe Cockera ale i Czerwonych Gitar – folię przyklejał do pocztówki i sprzedawał je po 12 złotych sztuka. Niezła przebitka. W Polsce najwięcej pocztówek dźwiękowych sprzedawała niejaka pani Malinowska (to pewnie było nazwisko fałszywe), Warszawa, ulica Wiatraczna. Ta kobitka czy kto tam był musiał na polskie warunki być krezusem. Z jej wytwórni kupowałem wiele kawałków Joe Cockera.
Lata 70. – Krugazor, radziecki miesięcznik muzyczny dostępny w Polsce często okraszany zachodnimi piosenkami i piosenkarzami
W połowie lat 70. prywaciarze produkcję unowocześnili. Również bez licencji i tantiem tłoczyli Cockera i inne światowe gwiazdy na plastikowych prostokątach wypluwanych przez wtryskarki (były do tego specjalne granulaty). Te płyty były bardziej wytrzymałe i na słynnych adapterach Bambino były zdzierane po kilka tysięcy razy. Radia z gramofonem Trubadur i adaptery Bambino podobnie jak w motoryzacji Fiaty 126p – cywilizowały naród. Mam jeszcze kilka takich płyt – traktuję je jako świadectwo historii. Mam też 500 kaset magnetofonowych z nagraniami Joe Cockera i najważniejszymi w świecie albumami rockowymi, bluesowymi i jazzowymi. Gdyby któryś z Czytelników oficjalnej strony Wrocławia i moich felietonów chciałby je dostać w prezencie – proszę o telefon (501 40 40 64).
Adapter Bambino – marzenie pokolenia big – beatu, urządzenie, które walnie przyczyniło się w Polsce Gomułki i Gierka do demograficznego wyżu
I tak toczyło się moje muzyczne życie wśród wspaniałych kawałków Joe Cockera.
Ale najważniejsza przygoda z tym himilsbachowatym głosowo wokalistą stała się moim udziałem w jubileuszowym roku 2000. Organizowałem wówczas na Rynku wielki plener – Pożegnanie jat 50. Przyjechała Karin Stanek, Piotr Szczepanik, Sława Przybylska i wiele innych słynnych piosenkarzy. Było w letnią niedzielę na Rynku tyle ludzi co przedwczoraj na Sylwestrowym vencie TVP2. Za jakiś czas miał – po raz pierwszy we Wrocławiu i bodaj w Polsce – wystąpić w Ludowej Hali Stulecia Joe Cocker. W sztabie organizatorów były rozmowy o tym gdzie Cocker będzie z ekipą spał. Zaproponowałem hotel Cubus koło katedry Marii Magdaleny. Poszedłem do właściciela Ryszarda Nawrata na negocjacje. Znałem go od lat, był moim zastępcą gdy dyrektorowałem Piwnicy Świdnickiej. A później dolnośląskim wojewodą. Rozmawiało się z Ryszardem znakomicie. Oddał ekipie Joe Cockera całe piętro za jakieś symboliczne grosze.
Byłem niezwykle kontent, że mogłem dla mojego idola w moim Wrocławiu zrobić coś pożytecznego. Teraz już tylko słucham jego muzyki. Na przykład Joe Cocker Greates Hits With. Jego muzyka zawsze wydaje mi się świeża, zawsze energetyczna.
To się nigdy nie zmieni.
Zdzisław Smektała
Zdjęcia raczej stare – skrojone na przeszłą miarę
——————————————————————————————————————-
Dalej, moi wybitni opiniotwórcy, czytajcie ten felieton w całości, w piątek od godziny 11, na oficjalnej internetowej stronie miasta Wrocławia:
Po wejściu na ów portal feelingowego Wrocławia, proszę wpisać, w białym prostokąciku, po prawej stronie, tytuł tego felietonu albo moje nazwisko.
Możecie też – po prostu – wpisać ten tytuł w wyszukiwarkę Googla. Dzięki, za ewentualne niedogodności przepraszam. To surowe wymogi copyrightu, na pewno je rozumiecie.
Zdzisław Smektała copyright www.wroclaw.pl bbd@bbd