Smecta 49 – Kazimierz „Bełt” Domański powala się na jakiś czas (działo się w 1969)

Cykl obrazków z mojego autorskiego tomu „Jazz Baba Riba”. Opublikowanego we Wrocławiu jakiś czas temu (nakład 5 tysięcy!). Z przedmową Tadeusza Nalepy (Breakout) i Tadka prywatnymi zdjęciami. Z ilustracjami Johna Lennona (The Beatles). Także z ilustracjami Andrzeja Mleczki (Kraków Motown).

„Książka jest upoetyzowanym fotograficznym zapisem stanów duchowych nastolatków żyjących na przełomie lat 60 i 70. Mały realizm miesza się tutaj z marzeniami o wolnym świecie wypełnionym muzyką rokową, seksem, wielkim szmalem, zachodnią cywilizacją. Buty beatlesówki, adaptery Bambino, pocztówkowe płyty, wina patykiem pisane (bełty, bałagany, alpagi), włoskie ortaliony, kurtki szwedki, klej butapren oraz Tri (służące nastolatkom do wąchania) i gitarowe wzmacniacze to nieodłączny element scenografii tych gomułkowskich, biednych czasów. Naznaczonych jednakowoż pokoleniową wspólnotą” – napisał kumaty krytyk.

Wierszotekst Dwudziesty i Trzeci

sme (11)

Smecta 49 – Kazimierz „Bełt” Domański powala się na jakiś czas (działo się w 1969)

Piliśmy z chłopakami ostro, pod herbatniki Petit Beurre

Adolf Samotyja opowiadał, jak to ludzie Charlesa Mansona

Właśnie zamordowali żonę Polańskiego, strach padł na Beverly Hills

Manson w telewizorze przypominał Edka „Szyję” ze Zgorzelca

Miał śmieszny wytrzeszcz oczu i skundlone hipisowskie włosy

Leżeliśmy w rowie porośniętym mleczem i zrudziałą krwawnicą

Pobliski wiadukt oddzielał dzielnicę Moys od centrum Zgorzelca

sme (6)

 

 

 

 

 

 

 

I ja z zielonookiej flaszki siarkowany napój sążniście pociągałem

Przebojami buczały w trawie kawałki z piątkowej listy przebojów

Tranzystorowe radio zapewniało nam namiastkę Woodstocku

Zdjąłem buty, aby zmęczonym nogom zafundować wigilię niedzieli

07.04.2008 PLOCK WIEZIENIE  FOT PIOTR AUGUSTYNIAK / AGENCJA GAZETA PLYTA PLOCK 134

I właśnie wtedy zaczęli z nas, zgorzeleckich gigantów, rechotać

Ludowi żołnierze śledziem stłoczeni na pace obłoconej ciężarówki

Zaparkowanej obok popularnej piekarni prywatnej Jana Pływacza

Od słowa do do bluzgów, od bluzgów do bokserskich chaotycznych ciosów

Z tej cichej uliczki zrobiliśmy – słaną mundurami – niezłą Samosierrę

Walczyliśmy jak Apacze, jak wije się żywa muzyka The Shadows

sme (2)

Dostałem wtedy, prawomocnym wyrokiem, dwa lata jak za brata

Ale, gdy wychodziłem z pudła, baterie z radia :Szarotka”

Jeszcze przez chwilę działały.

 Zapraszam do lektury jutrzejszego piątkowego felietonu oraz do „Słowa na niedzielę – dla tych, co nie byli w kościele”.

http://youtu.be/NoN6AKPGkBo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *